Czy warto?

Czasem spotykam się z reakcjami negującymi moje działania. Znajomi pytają: 

„Po co to wszystko?”, 

„Naprawdę wierzysz, że to cokolwiek zmieni?”, 

„To nie ma przecież sensu, przecież w czasie, kiedy Ty jedziesz na rowerze, gdzieś otwierana jest jakaś nowa elektrownia węglowa, kiedy Ty pijesz kranówkę miliony ludzi kupuje zgrzewki wody mineralnej”…


I wiecie co, też mam momenty zwątpienia, ale mimo wszystko wierzę, że warto. Warto zmieniać coś na swoim podwórku, ale też warto rozmawiać z ludźmi, inspirować, zarażać postawą.


Dlaczego?

- po pierwsze to forma mojej terapii przeciwlękowej, im więcej robię, im więcej działam, tym mniej się martwię. A na serio, to jestem z tych mam co potrafią nie przespać nocy, jak sobie coś wkręcą, a ten temat wkręciłam sobie dość mocno

- po drugie widzę, że w ciągu ostatnich miesięcy wiele się zmienia, są ludzie, którzy się powoli budzą, pojawiają się grupy, blogi, celebryci coraz głośniej mówią o problemie, organizacje pozarządowe coraz mocniej naciskają, nawet niektóre miasta i kraje podejmują pierwsze nieśmiałe kroki. Czuję, że nie jestem w tym zupełnie sama, a to wszystko jednak się sumuje

- po trzecie dostaję bardzo pozytywny feedback od bliskich i nieznajomych, czuję, że jest już kilka osób, które coś malutkiego dzięki moim wpisom, czy codziennym rozmowom zmieniły, a to się właśnie liczy. Woreczków na warzywa rozdałam już wiele, wiele też przeprowadziłam rozmów

- po czwarte i najważniejsze – jeśli sprawdzą się najgorsze scenariusze i za 30 lat naprawdę będzie kiepsko, to nie będę miała sobie nic do zarzucenia. Będę wiedziała, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy, by ochronić moje Dzieci i przygotować je na nowe wyzwania (tak na to też mam plan, ale to innym razem Wam opowiem).

A przy tym wszystkim wiem, że moje dzieci patrzą na mnie, uczą się innego życia, a ja chcę światu zostawić mądrych i wrażliwych na środowisko ludzi, bo to właśnie tacy ludzie będą jeszcze mogli coś zmieniać w przyszłości:)

I tyle, tę mantrę powtarzam sobie w chwilach, kiedy stwierdzam, że jednak nie warto i działa, a wszystko nakręca się jak spirala, więc codziennie jest tego więcej i więcej….
                                                                                                                               

Comments

  1. Patrzysz bardzo szeroko, więc takie chwile zwątpienia rzeczywiście mogą się pojawić. Spróbuj popatrzeć na to wszystko z bliskiej perspektywy - zasiewasz ziarno, przekazujesz pewien światopogląd swoim dzieciom, dbasz o ich zdrowie - one będą zbierać owoce Twojej pracy i przekazywać je dalej. Działając w ten sposób - jestem trochę spokojniejszy od naszą przyszłość.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję za słowa otuchy:) Liczne przerażające wieści ze świata czasem przybijają, wycieczka do supermarketu też nie jest prosta, ale tak jak piszesz, wiem dla kogo to robię i przemyślałam, jakie mam cele i plan działania, więc zmierzam w określonym kierunku. A synki już zbierają śmieci na podwórku i zwracają uwagę kolegom:)

      Delete

Post a Comment

Popular posts from this blog

O co mi w ogóle chodzi?

Trochę mniej energii