Mój największy grzech


Jak już pewnie wiecie wiecie, gdzie tylko mogę (w różnych dziedzinach życia) staram się ograniczać – śmieci, woda, prąd i auto. Wszystko w myśl filozofii „mniej” – to jedno słowo tak pięknie oddaje to, co musimy zrobić, żeby paradoksalnie w przyszłości mieć „więcej” dla naszych dzieci.
 
Ale mam też ciemną stronę mojego zrównoważonego stylu życia. Coś, z czym nie potrafię się rozstać i pożegnać. Jesteście ciekawi co to takiego?

Mam oczywiście na myśli korzystanie z telefonu i komputera, a tym samym z internetu. Z jednej strony czuję się trochę usprawiedliwiona, bo w końcu dzięki temu medium mogę Was trochę inspirować, mogę dotrzeć do dużego grona osób, mogę czytać informacje ze świata i wiedzieć, co się wokół mnie dzieje, śledzić losy aktywistów, innych blogerek, dostawać słowa wsparcia i krytyki, które wpływają na moje dalsze zmiany…

Ale nie oszukujmy się internet, telefony i komputery to niestety całkiem spore zło. Z jednej strony pomyślcie sobie jak często je musicie ładować. Laptop w pracy zwykle non stop jest na zasilaniu, a bateryjka w telefonie minimum raz dziennie spada do zera. Ale nie to jest najgorsze. Największy ślad węglowy zostawia nasze surfowanie po internecie. Energia potrzebna choćby do napędzania, a następnie chłodzenia wszystkich serwerów na świecie jest niewyobrażalna..

W raporcie z czerwca 2019 („Climate crisis. The unsustainable use of online video”) czytam, że emisja gazów cieplarnianych związanych z użyciem internetu sięga około 4% całej globalnej emisji, co porównywalne jest z CO2 produkowanym przez lotnictwo cywilne, a wartość ta na pewno będzie rosła. Dzień pracy przed komputerem, to tak jakby samochodem przejechać 32 km. Największe obciążenie energetyczne stanowi oglądanie filmów w streamingu online...

Co w takim razie?

Nie oszukujmy się, z tego medium nie zrezygnujemy.. żyjemy w takich czasach, że pewnie łatwiej sobie wyobrazić zjedzenie zimnego jedzenia, czy brak codziennej kąpieli niż niemożność zaglądnięcia do internetu. Ale nie mówmy, że sprawa jest totalnie beznadziejna, bo to nieprawda.
Tak jak przyznałam, uważam to za moją największą słabość, ale nie znaczy to, że nie mam pomysłu, jak można by było to zmienić i że już nie zmieniam.

Co postanowiłam:

- w pracy, jeśli tylko mogę to wyłączam komputer. Sprawdzam pocztę, tworzę dokumenty, ale jak tylko mogę to staram się pracować analogowo i offline. Tworzę notatki na skrawkach zadrukowanych materiałów, idę do drugiego pokoju zamiast wysyłać maila, jestem fanką starego dobrego kalendarza książkowego itp.

- ograniczam użycie telefonu o połowę – bardzo łatwo to sprawdzić, nowoczesne smartfony generują raporty na temat użycia. Ja teraz, zanim uaktywnię ekran dwa razy się zastanawiam, co chcę sprawdzić, żeby bezsensownie nie marnować czasu na skrolowanie i czytanie, jak się potem okazuje zupełnie mi nieprzydatnych rzeczy;

- redukuję oglądanie seriali przez internet, nie robię tego jakoś specjalnie często, ale obiecuję sobie, że będę czytała więcej książek, jakoś o tej przyjemności zapomniałam w ostatnich czasach;

- wyznaczę sobie dni totalnego detoksu – 24 godziny bez żadnej technologii. Wszystko w tym czasie oczywiście powinno być wyłączone;

- zamówiłam ładowarkę solarną do telefonu i komputera – tu mogą się z Waszej strony pojawić pewne wątpliwości, czy aby na pewno pozyskiwanie energii w ten sposób jest przyjazne dla środowiska. Odpowiedź brzmi – niestety nie, ale w dzisiejszych czasach ciężko znaleźć jakieś źródło energii, które byłoby dla środowiska obojętne (śmiem twierdzić, że nawet takiego nie ma), zawsze będziemy w przyrodę ingerować, teraz chyba nastał czas aby poszukać mniejszego zła, zastanowić się nad naszymi największymi problemami i zagrożeniami i to przed nimi w pierwszej chwili chronić nasze dzieci. Być może mój tok myślenia nie jest dobry, być może wskażecie mi inne rozwiązania – za co będę mega wdzięczna – ale wszystko co robię, robię z jak najlepszymi intencjami i po rozważeniu możliwych za i przeciw😊 

EDIT: Aaaa, zapomniałabym, jak wyszukuję informacji w internecie to tylko za pośrednictwem ecosia.org - każde 45 wyszukań, to jedno realnie zasadzone drzewo!!!

I tu koniec mojej spowiedzi. Nie oszukujmy się od technologii nie odejdziemy, ba może nawet ona nas kiedyś uratuje? Ja z internetu nie zrezygnuję, bo to dzięki niemu mogę robić to co robię, ale obiecuję korzystać z tego medium jak najbardziej odpowiedzialnie. AMEN

Comments

Popular posts from this blog

O co mi w ogóle chodzi?

Trochę mniej energii